Rik Mets

Teaching With a Stutter
Nauczanie z jąkaniem

O autorze: Nazywam się Rik Mets, mam 26 lat, mieszkam w mieście Gouda w Holandii. Jąkam się od dzieciństwa i przez ostatnie cztery lata pracowałem jako nauczyciel historii. W wolnym czasie lubię czytać, pisać, śpiewać i grać na gitarze.

Po otrzymaniu tytułu magistra w dziedzinie edukacji w 2017 roku moja promotorka użyła do określenia mnie słowa „wytrzymały”. Miała ponad czterdziestoletnie doświadczenie jako nauczycielka i pedagog w szkole średniej, ale nigdy nie spotkała jąkającego się początkującego  nauczyciela. Moja opiekunka praktyk, również ze sporym doświadczeniem, także nie spotkała się z taką osobą. I tak oto stałem się tym „dziwakiem”. Obie miały poważne zastrzeżenia po spotkaniu ze mną i wątpiły, czy będę w stanie ukończyć magisterium. Na szczęście, utrzymały swoje zastrzeżenia w tajemnicy i powiedziały mi o tym dopiero rok później, kiedy udało mi się ukończyć studia. 

Czy zawsze chciałem być nauczycielem? Cóż,  na pewno miałem to z tyłu głowy w czasach liceum i na studiach. Właściwie  dlatego, że sam nie byłem pewien, co innego mógłbym robić w życiu. Całe życie byłem entuzjastycznie nastawiony do historii i wszystkiego, co się z nią wiąże: czytania książek historycznych, oglądania filmów historycznych czy odgrywania bitew napoleońskich w dzieciństwie, w pełnych regaliach, które zrobiła moja matka.  Wówczas także byłem „dziwakiem” i nie bawiłem się zbytnio z innymi dziećmi, ponieważ po prostu nie rozumiały one scenariusza, który chciałem odegrać. Dlatego jąkanie nigdy nie było dla mnie, jako dziecka, problemem, ponieważ żyłem w moim własnym świecie. 

To zmieniło się, gdy zacząłem liceum. Jak każdy nastolatek, byłem niepewny siebie i zdenerwowany tym, co pomyślą o mnie inni. Chciałem spędzać czas z fajnymi dzieciakami, ale wciąż byłem „tym jąkającym się frajerem z obsesją na punkcie historii”. Spędzałem dużo czasu na czytaniu i unikaniu okazji do rozmowy. Kiedy przedstawiałem swoją pierwszą prezentację, jakiś dzieciak z tyłu nie mógł się powstrzymać od śmiania się z mojego wyglądu i jąkania. Teraz jest jednym z moich najlepszych przyjaciół, ale zajęło mu sporo czasu, aby mnie polubić i zobaczyć  we mnie coś poza sposobem mojego mówienia. 

Ponieważ nie zawsze byłem w stanie mówić, chciałem pisać i będąc jeszcze w liceum opublikowałem dwie powieści historyczne. Kiedy zaczynałem, ludzie byli sceptycznie do tego nastawieni, ale uparłem się, znalazłem wydawcę i do dziś trzymam własne książki na widocznej półce w regale. Stereotyp „dziwaka zafascynowanego historią” został przez to podsycony i tym bardziej ułatwił mi wybór tego, co należy studiować. Co innego niż historia? Zasadniczo, moim zdaniem, nie było nic innego, co mógłbym zrobić. I tak w 2012 roku rozpocząłem studia na Uniwersytecie w Utrechcie. 

Czy wiedziałem, kim chcę zostać po ukończeniu studiów? Nie. Po prostu kochałem historię. Czy myślałem o tym, aby zostać nauczycielem? Cóż, tak, ale szybko dowiedziałem się, że bardzo trudno jest dostać się na studia magisterskie z historii. Tak jak w innych krajach, istnieje duże zapotrzebowanie na nauczycieli, ale jest nadwyżka nauczycieli historii. Warunki dostania się do programu magisterskiego byłyby trudne i nie zapominajmy: jąkałem się! Dlaczego mieliby mnie kiedykolwiek przyjąć i podjąć tak duże ryzyko? 

W następnych latach zacząłem przygotowywać się do złożenia podania i przygotowałem życiorys, który moim zdaniem mógłby dać mi szansę na wygraną. Zacząłem pracować
w muzeach i jako prywatny korepetytor. Odbyłem staż,  podczas którego musiałem przedstawić prezentacje o antysemityzmie i Holokauście dla tłumów liczących czasem ponad sto osób. Uczęszczałem również na zajęcia z retoryki. 

Po upływie czterech lat nadal dobrze wspominam te dwa miesiące studiów pod kierunkiem  profesora Klasycznych języków i kultury. Był to pierwszy raz, gdy prowadził zajęcia z retoryki, a jego pomysł na ich realizację był całkiem prosty. Dwa razy  w tygodniu prowadził zajęcia, na których zagłębiał się w teorię, recytował i pokazywał przykłady ukazujące, dlaczego niektóre przemówienia są skuteczne, a niektóre nie. W każde piątkowe popołudnie mieliśmy pracować z aktorką nad tym, jak poprawnie wygłaszać przemówienia, jak używać swojego głosu i gestów, kiedy robić przerwy, aby zbudować napięcie, ogólnie rzecz biorąc – co zrobić, żeby nabrać pewności siebie, mówiąc przed publicznością. Zajęcia miały się zakończyć „konkursem na przemówienie”, w którym wzięłoby udział dziesięć najlepszych mówców. Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że zostałem wybrany na jednego z nich. 

Szczerze mówiąc, nie miałem najlepszej przemowy. Były inne osoby, które lepiej skonstruowały swoje monologi, miały lepszą konkluzję lub ich głos był lepiej przygotowany do mówienia bez mikrofonu. Jednakże poruszyłem publiczność, zwabiłem ich moją historią
o dorastaniu z jąkaniem i sprawiłem, że zaangażowali się w moją opowieść. Przekroczyłem limit ośmiu minut, lecz ostatecznie otrzymałem nagrodę publiczności. W tamtym momencie nie rozmyślałem nad tym, po prostu byłem dumny z mojego osiągnięcia, ale  teraz wiem, że był to punkt zwrotny w moim życiu. Udowodniłem, że osoba jąkającą się może być kimś więcej niż tylko przyzwoitym mówcą publicznym.

Właśnie z tego powodu, gdy otrzymałem tytuł magistra i zostałem nauczycielem historii, moja opiekunka użyła słowa „wytrwały”, by mnie opisać. Nie uciekłem przed żadnymi przeszkodami, które oczywiście stały na mojej drodze. Przezwyciężyłem wątpliwości, które ona i moja promotorka miały na początku. Stało się jasne, że ich uprzedzenia były nieuzasadnione, głównie dlatego, że moi uczniowie nie mieli żadnych problemów z tym, jak mówię. Zaakceptowali to, gdy zauważyli, że ja to akceptuję.

I tak oto zacząłem szukać pracy jako nauczyciel historii. Było to spełnienie marzeń, które szybko poszło niezgodnie z planem. Szczerze powiedziawszy – było ciężko. Zacząłem jako nauczyciel wspomagający w szkole, która nie była tak wspierająca, jak oczekiwałem.
W żaden sposób nie było to powiązane z jąkaniem, po prostu nie miałem wystarczającego doświadczenia i umiejętności, by sprostać wyzwaniom związanym z nauczaniem. Potem pracowałem w szkole, która  podlegała reformom  i chociaż zarówno uczniowie, jak i współpracownicy mnie pokochali, zostałem zwolniony przez dyrekcję szkoły za „bycie niewystarczająco dobrym”. W zeszłym roku znalazłem szkołę, do której pasuję i za niedługo rozpocznę tam swój drugi rok z nadzieją, że zostanę tam na długo. Lecz nadal, nawet pracując tam, mam swoje problemy.

Miałem nadzieję, że będę mógł zakończyć swoją wypowiedź pozytywnym akcentem, pisząc coś w stylu „Udało mi się”. Gdy wspominam innym osobom jąkającym się, czym zajmuję się zawodowo, niektórzy z nich wspominają, że dzięki mnie poczuli się zainspirowani. Lecz muszę być szczery: nauczanie jest trudną profesją. Wymaga tony przygotowań, ciągłego bycia czujnym i pokazywania pewności siebie. Wiąże się z tym ciągły stres, który mam nadzieję, zmniejszy się wraz z upływem lat, w trakcie których zdobędę więcej doświadczenia. Jednakże, podczas mojego ostatniego zadania zostałem doceniony za bycie „elastycznym” i „bliskim opanowania sztuki improwizacji”. Nawet jeśli czasem zmagam się z problemami, zawsze daję z siebie wszystko, co dla mojego przełożonego jest dowodem na to, że mam cechy prawdziwego nauczyciela. Może ma to coś wspólnego z byciem wytrzymałym. Tak czy inaczej, poza nauczaniem nie ma innej pracy, którą wolałbym wykonywać.

Oryginalny tekst w języku angielskim ukazał się na stronie ISAD 2020 online Conference: https://isad.isastutter.org/
Przedruk tłumaczenia za zgodą Autora i Organizatorów 23rd ISAD Online Conference
Tłumaczenie na język polski: Dominika Gawęcka i Weronika Lieber
Edycja i konsultacja materiału: członkinie studenckiego zespołu projektowego: Studencka poradnia online – upowszechnianie wiedzy z zakresu balbutologopedii (D. Gawęcka, D. Hlubek, W. Lieber, S. Łukaszek, N. Nowak, T. Pytel, K. Strzelczyk, A. Szablicka, M. Śliwa)