Matt Dorn

Never Too Late: Bouncing Back From Defeat
Nigdy nie jest za późno: pokonywanie barier
Matt Dorn

Tłumaczenie: Weronika Lieber, Anna Raida i Daria Ziółkowska

O autorze: Nazywam się Matthew Dorn, ale możecie mówić do mnie Matt. Jestem 30 letnim mężczyzną, który się jąka. Mieszkam w małym miasteczku Telford w stanie Pensylwania. Pochodzę z dużej rodziny, w której poza mną nie ma osób jąkających się. Jąkam się, odkąd tylko zacząłem mówić i jak u wielu innych osób, w moim jąkaniu przeplatały się okresy, w których raz było lepiej a raz gorzej. Przechodziłem przez wiele sposobów pracy nad swoim mówieniem, lecz żaden z nich nie okazał się być “lekiem”. Teraz wiem, że nie ma żadnego lekarstwa, a jest jedynie zarządzanie i akceptacja. Aktualnie jestem na drodze do całkowitej akceptacji siebie i odkrywania tego, kim jestem. Pracuję w firmie Amazon, gdzie zajmuję się obsługą przesyłek. Poza tym, należę również do oddziału NSA w Filadelfii.

Chciałbym opowiedzieć historię o tym, że nigdy nie jest za późno na znalezienie wsparcia.
Wychowałem się w domu z czterema braćmi i dwiema siostrami i tylko ja się jąkam. Jestem też najmłodszy w mojej rodzinie. Od razu stałem się celem znęcania się i odmiennego traktowania z powodu mojego jąkania. Żyjąc w tej rodzinie, nigdy nie czułem, że mam głos lub jestem wartościowy. Mam wiele dobrych wspomnień z dzieciństwa, lecz w większości z nich nie występuje moja rodzina. Cenię sobie niektóre rodzinne wspomnienia. Lata młodzieńcze były najtrudniejsze. Jako dziecko miałem ADHD. Byłem bardzo głośny, ale mój głos prawie nigdy nie był słyszalny. Kiedy jednak był, to albo się ze mnie śmiano, albo mnie unikano.

Pamiętam przypadki, w których moja rodzina grała w gry planszowe i chciałem się przyłączyć, ale nie było mi wolno. Za każdym razem, gdy zaczynałem mówić, działa się jedna z dwóch rzeczy: moja rodzina albo naśladowała moje jąkanie i obrażała mnie, albo po prostu kazała mi się zamknąć i wyjść z pokoju. Jednak ja, żeby ich jeszcze bardziej zdenerwować, za każdym razem wracałem.

Wszystkie te kpiny i unikanie bardzo na mnie wpłynęły. Kiedy chodziłem do szkoły, dzieci również żartowały z mojego jąkania. Byłem tam wyśmiewany, tak samo jak w domu. Moja mama i siostry były jedynymi, które nigdy tego nie robiły. Ta rola przypadła moim braciom i czasami tacie, lecz siostry nie przychodziły mi z pomocą. Nic nie mówiły. Nierobienie niczego bolało prawie tak samo. Czułem, że nikogo to nie obchodzi, oprócz mojej mamy. Mówiła im, żeby przestali, ale często było ich więcej i czuła się bezradna.

Kiedy byłem nastolatkiem, krewni również zaczęli się ze mnie nabijać. Pamiętam jeden konkretny przypadek, kiedy wszyscy siedzieliśmy przy stole obiadowym. Opowiadałem dowcip i zablokowałem się akurat przed puentą. Nie pamiętam, co powiedział mój szwagier, ale było to bolesne. Pamiętam, że moja twarz była czerwona, spuszczona ze wstydu i ze łzami w oczach wyrażała: „Żartuje sobie z mojego jąkania”. Moja rodzina milczała. Nikt nie przyszedł mi z pomocą. Wybiegłem z pokoju, płacząc. Moja mama przyszła mnie pocieszyć. Nie pokazywałem się rodzinie już do końca dnia. Te incydenty powtarzały się wielokrotnie. W rezultacie zamknąłem się w sobie i stosowałem strategie ukrywania, kiedy musiałem mówić. Żyłem w zaprzeczeniu i nie chciałem stawić czoła mojemu jąkaniu. Nigdy nie chciałem się tym zajmować i nigdy o tym nie mówiłem.

W końcu zdałem sobie sprawę, że nie mogę ciągle tego wypierać. Usłyszałem o Instytucie Badawczym Hollins Communications. W tamtym momencie byłem zdesperowany i po prostu szukałem wyjścia. W noc przed kursem nie spałem, oglądając wypowiedzi innych klientów. „To będę ja za 2 tygodnie”, pomyślałem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Pierwszy dzień w tym miejscu zmienił sposób, w jaki patrzyłem na jąkanie. Instruktorka była bardzo surowa w przestrzeganiu reguł. Uczysz się tak zwanych „celów”, czyli umiejętności językowych. Bardzo żywo powiedziała: „Tak długo, jak tu jesteś, zawsze będziesz mieć cel. NIGDY nie możesz stracić celu”. Ja, będąc perfekcjonistą, wziąłem sobie tę radę do serca, może za bardzo. Sukces pojawił się poprzez warunkowanie. Jąkanie było traktowane jako złe i niepoprawne. Udało mi się ukończyć kurs i po dwóch tygodniach mówiłem płynnie. Umiałem mówić. Mogłem się swobodnie wyrażać i czułem się wspaniale… przez pewien czas.

Najtrudniejszy był pierwszy tydzień po powrocie. Odszedłem ze środowiska, w którym uczyłem się nowych rzeczy i powróciłem na znane mi terytorium. Stare nawyki związane z mową i czynniki wyzwalające je przejęły kontrolę. Pamiętam jak siedząc w moim pokoju, odczuwałem działanie tych wyzwalaczy. Mogę to opisać tylko w ten sposób: demon unoszący się nad moimi ramionami, pochłaniający mnie, wciągający w ciemność.

Nigdy w życiu nie czułem większego przerażenia. Była to ciągła walka pomiędzy wykorzystywaniem w mowie moich nowych umiejętności, a unikaniem poprzednich. Demon był metaforą starych nawyków. W końcu dostosowałem się, a chwyt demona z czasem był coraz słabszy. Zacząłem lepiej wykorzystywać swoje umiejętności językowe, trzymałem się celu, rozmawiałem i czułem się fantastycznie! Jeżeli były momenty, w których zbaczałem z celu, spędzałem kolejny dzień ćwicząc przez kilka godzin. Właśnie tak przezwyciężałem tamte dni. Robiłem to dość często, bo wiedziałem, że potrafię. Wiedziałem, że mogę to przezwyciężyć. Wiedziałem o tym do momentu, gdy pewnego dnia już nie mogłem. Odtąd nastąpił stopniowy regres w chwyt demona.

Czas mijał, a ja traciłem moje umiejętności językowe. Wróciłem całkowicie do starych przyzwyczajeń, a moja rodzina nie miała o tym pojęcia. Dla nich mogłem wyglądać na zdrowego, ale w głębi duszy cierpiałem. Pamiętam, jak do 4 rano oglądałem filmy ludzi, którzy jąkali się i potrafili sobie z tym poradzić. Oglądałem kilka wystąpień podczas konferencji TED osób, które odniosły sukces pomimo jąkania i porównywałem się z nimi. Stwierdzałem, że ich życie jest lepsze od mojego i zasypiałem płacząc. Robiłem to przez wiele nocy. Myślę, że moja mama widziała, że coś jest nie tak, ale nigdy nic nie powiedziała.

Moje nowe umiejętności językowe utrzymały się przez osiem miesięcy. Kiedy całkowicie powróciłem do starych nawyków, nadal starałem się nad nimi pracować. Nie wiem, dlaczego. Chyba myślałem, że jeszcze mogę je przezwyciężyć. Mniej więcej w tym czasie, moi rodzice planowali wakacje w Karolinie Południowej wraz z moim bratem i jego rodziną. Pomyślałem, że może wakacje okażą się dobrym sposobem na odświeżenie umysłu. Więc, pojechałem, choć równie dobrze mogłem zostać w domu. Nie byłem zbyt towarzyski i nie brałem udziału w grach, w które grał mój brat. Podczas naszego pobytu zatrzymaliśmy się w mieszkaniu, a ja po prostu zamknąłem się w swoim pokoju, próbując ćwiczyć swoje umiejętności językowe. To było trudne – być z dala od domu, czuć się tak osamotnionym. Trzeciego dnia pobytu straciłem wszelką kontrolę i doszedłem do punktu krytycznego. Żadne ćwiczenia nie przynosiły skutku, a ja po prostu płakałem w swoim pokoju i nie miałem na to żadnego wpływu. Płakałem i nie mogłem już dłużej tego znieść. Nie mogłem znieść tego uczucia. Demon wygrał, a ja czułem się pokonany. Zadzwoniłem do mojego brata, Chrisa, który został w domu, załamałem się. Zwierzyłem mu się. Płacząc, powiedziałem mu o wszystkim, co czułem, o rzeczach, których nigdy wcześniej ode mnie nie słyszał. Powiedziałem mu, że czuję, że moje życie jest skończone, że jestem nieudacznikiem, że nigdy nie będę w stanie tego pokonać, zmienić biegu mojego życia.

Po raz pierwszy w życiu mój brat mnie wysłuchał i dowiedział się, co czuję. Sam przeszedł przez ciężką drogę, co sprawiło, że poczułem się, jakby naprawdę się ze mną utożsamiał. To, co powiedział mi podczas tej długiej rozmowy telefonicznej, pomogło mi zrozumieć, że jest moim wsparciem. Powiedział: „Matthew, jesteś wojownikiem. Wiem, że możesz to pokonać, ponieważ przeszedłeś tak wiele i bez względu na to, co ci życie przynosi, zawsze z tego wychodzisz. Robisz to, bo wiesz, że jesteś w stanie. Jesteś jedną
z najsilniejszych osób, jakie znam i tak naprawdę byłeś dla mnie inspiracją do pokonania moich własnych problemów. Jestem tu dla ciebie, bracie”. Zaoferował, że zabierze mnie do domu, ale zrezygnowałem z tego. Postanowiłem poczekać, aż wrócę, by powiedzieć im całą prawdę.

Kiedy wróciłem z naszej podróży, usiadłem przy komputerze i napisałem bardzo długi list do mojej całej rodziny. Było w nim wszystko. Wszystko, co czułem, ukrywałem, myślałem. Ten list to najbardziej surowa i emocjonalna wersja mnie. Nie powstrzymywałem się. Wyjaśniłem, bardzo szczegółowo, jak to jest być osobą, która jąka się i opisałem wyzwania, przed którymi stoję. Wyjaśniłem sposoby, w jakie ukrywam swoje jąkanie oraz efekt góry lodowej. Szczegółowo opisałem mój czas w Hollins i regres, przez który przechodziłem. Napisałem wszystko, co było w moim sercu i dzięki temu dobrze się poczułem. Wysłałem list pocztą elektroniczną do wszystkich i czekałem na ich odpowiedź.

To, co stało się potem, było niewiarygodne. Moja rodzina odpowiedziała na ten list na różne sposoby, ale wszystkie były zdecydowanie pozytywne. Pierwszy był mój brat, Ryan, powiedział: „Matthew, potrzeba dużo odwagi, aby odkryć się, jak ty, nie miałem pojęcia, że tak bardzo cierpisz. Tak mi przykro, że nie mogłem cię wesprzeć w tamtym czasie. Jestem bardzo dumny z ciebie, dumny, że jestem twoim bratem i jeśli kiedykolwiek zechcesz porozmawiać, jestem tutaj. Kocham cię, bracie!”. Potem przyszła kolei na moją siostrę, która zadzwoniła do mnie i powiedziała: „Matthew, właśnie przeczytałam twój list i byłam we łzach. Tak mi przykro, że dorastając nigdy nie czułeś, że masz wsparcie. To musiało być trudne, ale nigdy nie jest za późno. Jestem tu teraz i pomogę ci, jak tylko mogę. Nie musisz przechodzić przez to sam”. Reszta moich braci odpowiedziała w podobny sposób na wiadomość, którą wysłała Shari w naszej grupowej konwersacji. Napisała: „Chłopaki, Matthew potrzebuje naszej pomocy, dorastając nie byliśmy dla niego wsparciem, ale będziemy nim teraz. Wszyscy jesteśmy z ciebie tacy dumni.”

Następna odpowiedź jest tą, która chyba najbardziej zapadła mi w pamięć. Moja siostra, Tara, nie zadzwoniła, nie napisała. Tara przyjechała do mojego domu osobiście. Byłem w moim pokoju i słyszałem, jak rozmawiała z moją mamą w kuchni. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją stojącą tam. Słowa nie były potrzebne. Stała we łzach i ściskała mnie długo i serdecznie. Potem odbyliśmy długą rozmowę. Czułem jej smutek, żal, łzy i wiedziałem, że jest jej bardzo przykro, że nie było jej przy mnie, że nie przyszła mi z pomocą. Tara była jedynym rodzeństwem w mojej rodzinie, z którym nigdy tak naprawdę nie mogłem złapać więzi, ani poczuć bliskości. Ale w tamtym momencie czułem, że jestem z nią bliżej, niż kiedykolwiek byłem. Dzięki wyrzuceniu tego wszystkiego z siebie, czułem, że wszyscy stali mi się bliżsi. Po 26 latach samotnej walki poczułem, że w końcu mam wsparcie.

Nie trzeba było długo czekać, aby poczuć to wsparcie. Podczas spotkań rodzinnych rozmawialiśmy o jąkaniu. Nie było już nabierania wody w usta. Oni mnie słuchali. Zyskałem na wartości. Jakiś czas później wziąłem udział w kolejnym kursie. Moja rodzina ćwiczyła ze mną każdego dnia. Miałem ich w moim harmonogramie ćwiczeń. Przeżyłem regres tak samo jak po Hollins. Nie czułem się jak nieudacznik, bo moja rodzina była moim oparciem. Nadal są przy mnie, jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek. Moja rodzina była pierwszym elementem mojego stale poszerzającego się systemu wsparcia.

Przez 26 lat mojego życia, myślałem, że jest już za późno by znaleźć takie wsparcie. Myślałem, że demon mnie pokonał. Mam nadzieję, że moja historia udowodniła, że nigdy nie jest za późno by szukać wsparcia, by zacząć swoją podróż. Nigdy nie jest za późno, aby pokonać bariery. Ja to zrobiłem i ty też możesz!

 

Oryginalny tekst w języku angielskim ukazał się na stronie ISAD 2020 online conference: https://isad.isastutter.org/
Przedruk tłumaczenia za zgodą Autora i Organizatorów ISAD 2020 online conference
Tłumaczenie na język polski: Weronika Lieber, Anna Raida i Daria Ziółkowska
Konsultacja językowa: Dominika Gawęcka
Edycja i konsultacja materiału: członkinie studenckiego zespołu projektowego: Studencka poradnia online – upowszechnianie wiedzy z zakresu balbutologopedii (D. Gawęcka, D. Hlubek, W. Lieber, S. Łukaszek, N. Nowak, T. Pytel, K. Strzelczyk, A. Szablicka, M. Śliwa)